Krzysiu- człowiek-samodestrukcja.
Musze się przyznać, że przyczyniłam się do niektórych jego
niewłaściwych zachowań, nie mogłam się powstrzymać i namawiałam go na naprawdę
karygodne (w tej szkole) zachowania.
Zapisałam parę wydarzeń w małym notesiku, jak jeszcze był z
nami w klasie. W drugim roku wyrzucili go za złe zachowanie.
Krzysiu opowiadał nam o swoim życiu.
Od dziecka był bity łyżką do butów.
W wieku 11 lat, ukradł mamie samochód, wyjechał z garażu i
jeździł nim po okolicach.

Zaczęła się rywalizacja między najlepszymi przyjaciółkami, koleżankami, zaczęły powstawać grupki wzajemnie się nienawidzące.
Wszystkie się obgadywały, nawet specjalnie częstowały się jedzeniem, aby utuczyć rywalkę.
Pozornie wydawałoby się, że wszystko jest w jak największym porządku, jednak czuć było w powietrzu, że wszystko jest grane na pozór. Żeby przetrwać w tej szkole i mieć dobrą opinię wśród nauczycieli, trzeba było udawać jak najbardziej posłuszną, grzeczną i dawać osobno lepsze, droższe prezenty.
Lizustwo było chyba wśród moich koleżanek najpopularniejsze.
Niektóre mogłyby to robić zawodowo, bo były w tym profesjonalistkami. Każda minka, gest i słodkie słówka były odruchami bezwarunkowymi.
Trudno uwierzyć, że nie było tam nauczycieli, którzy by się im oparli.
Każdy mógł to stosować, gdyż był to niezawodny sposób,
jednak były osoby, które gdzieś głęboko w duszy miały swoją godność i nie
zniżyły się do tak niskiego stopnia.
W 5 roku przekonałam się na własnej skórze, jak te urocze aniołki są chciwe.
Przez długi okres czasu namawiałam swoją matkę, żeby mnie przeniosła do innej grupy.
Ani ja, ani „piękna” nie dawałyśmy psychicznie ze sobą rady.
W 5 roku przekonałam się na własnej skórze, jak te urocze aniołki są chciwe.
Przez długi okres czasu namawiałam swoją matkę, żeby mnie przeniosła do innej grupy.
Ani ja, ani „piękna” nie dawałyśmy psychicznie ze sobą rady.
Udało się, zostałam przeniesiona do grupy B. Uczyła ją Pani
o dobrej opinii, która doprowadziła wiele tancerek do sukcesu.
Bardzo zależało mi na dobrych kontaktach z nią. Znałam swoje możliwości i wiedziałam, że dzięki dobrej współpracy coś z tego wyjdzie.
Grupa B była bardzo związana ze swoją panią i jak dało się wyczuć nie zamierzała się nią dzielić.
Pierwszego dnia, gdy weszłam na salę baletową (musiałam znieść całą przerwę ich min między sobą i głupich odzywek), Pani Profesor była bardzo niechętnie nastawiona. Ewidentnie nie podobała jej się moja obecność.
Jak się okazało, dzień wcześniej, zaraz po tym, jak dziewczyny dowiedziały się, że zmieniam grupę, poszły do niej na prywatną rozmowę.
Powiedziały jej, że nękam je i zastraszam. Powymyślały jakieś teorie, żeby mnie nie polubiła.
Nie muszę chyba mówić, że nic takiego nie miało miejsca?
Nie lubiłyśmy się, ale nie oznaczało to, że robiłam im krzywdę. Wręcz przeciwnie, starałam się mieć z nimi jak najmniejszy kontakt i raczej nie rozmawiałam z żadną z nich. Ale konkurencję trzeba zwalczać.
One należały do pupilków, prymusek, najlepszych, wzorowych uczennic. Były najlepsze i wszystkim tak mówiły. Cóż, może i były, ale za jaką cenę ?
Bardzo zależało mi na dobrych kontaktach z nią. Znałam swoje możliwości i wiedziałam, że dzięki dobrej współpracy coś z tego wyjdzie.
Grupa B była bardzo związana ze swoją panią i jak dało się wyczuć nie zamierzała się nią dzielić.
Pierwszego dnia, gdy weszłam na salę baletową (musiałam znieść całą przerwę ich min między sobą i głupich odzywek), Pani Profesor była bardzo niechętnie nastawiona. Ewidentnie nie podobała jej się moja obecność.
Jak się okazało, dzień wcześniej, zaraz po tym, jak dziewczyny dowiedziały się, że zmieniam grupę, poszły do niej na prywatną rozmowę.
Powiedziały jej, że nękam je i zastraszam. Powymyślały jakieś teorie, żeby mnie nie polubiła.
Nie muszę chyba mówić, że nic takiego nie miało miejsca?
Nie lubiłyśmy się, ale nie oznaczało to, że robiłam im krzywdę. Wręcz przeciwnie, starałam się mieć z nimi jak najmniejszy kontakt i raczej nie rozmawiałam z żadną z nich. Ale konkurencję trzeba zwalczać.
One należały do pupilków, prymusek, najlepszych, wzorowych uczennic. Były najlepsze i wszystkim tak mówiły. Cóż, może i były, ale za jaką cenę ?
Zawsze byłam trochę od nich odrzucona, bo uważały mnie za nienormalną, one chodziły przy sobie swobodnie nago, a ja zawsze się wstydziłam. Wierzyłam im, że coś jest nie tak, ale nigdy się nie przełamałam. Aż tak mi nie zależało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz