
Płakanie po kątach, ukrywanie zdarzeń przed rodzicami,
zamykanie się powoli w sobie, nie korzystanie z życia, bycie ograniczonym do
własnych myśli i zamienianie się powoli w maszynę.
Znoszenie bólu obdartych stóp, oklejanie plastrami bez gazy palców ociekających
krwią.
Któż ma je przed tym ostrzec?
Już od pierwszych dni w szkole, jako pierwszoklasiści
przyrzekamy z ręką na sercu, że będziemy mówić o tej szkole zawsze dobrze.
Kto by się nie bał powiedzieć czegoś złego o niej? Wszyscy
tam chodzą tacy szczęśliwi.
Są dwa zakończenia dla uczennic tej szkoły i różne drogi.
Pewnego dnia nadchodzi egzamin po całorocznym wysiłku i
wystawiane są oceny.
Jeżeli egzamin nie pójdzie pomyślnie, lub uczennica będzie
wydawała się zbyt gruba - lata ciężkiej pracy, spędzane całe dnie w tej szkole,
wylane łzy, pot, krew, wszystko na marne.
Jeśli jednak im się poszczęści, zdadzą szkołę, może nawet
znajdą pracę.
Będą początkowo im mało płacić, a, nim się nie obejrzą, z
powodu wieku, będą musiały przejść na emeryturę. Wtedy z wiedzą nakierowaną
jedynie na taniec, bez wiedzy ogólnej, będą mogły zdać lekkie studia i uczyć w
takiej szkole, jak ta i mimo braku jakiegokolwiek tytułu, będą nazywane „Panią
profesor”. I do końca życia będą mogły chodzić z uniesionymi głowami i straszyć
dyrektora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz