
Nauczyciele wyśmiewali normalne szkoły, wmawiali nam od zawsze, że nie ma lepszej od tej w której jesteśmy. Również moja mama twierdziła, że nie mam konkretnego powodu dla którego chce zmienić szkołę. Nie potrafiłam jej wyjaśnić co tu się dzieję, co przeżywam, dlaczego chce zmiany szkoły.
"Dobry poziom" taaa. Upośledzeni wiedzą więcej niż absolwenci tej szkoły. Wbrew pozorom zależy mi na dobrym nauczaniu. A po takim wysiłku fizycznym, chcąc nie chcąc byłam zbyt wyczerpana żeby się skupić choć trochę na lekcjach. Nauczyciele wiedzieli, że nie mamy czasu po szkole żeby się uczyć, więc nie przyciskali nas do nauki.
Przytyłam, z 5 zleciałam do tróji z tańca i zupełnie się do niczego nie przykładałam. Efekty mojego lenistwa były ogromne. Moja mama po wielkiej prowokacji z mojej strony pozwoliła mi zmienić szkołę.
Dzięki bogu. Przez większość czasu uważała, że poprostu chce zmiany, a potem będę tego żałować. Miała rację, tęskniłam i nadal tęsknie za tańcem, ale to nie ma nic wspólnego ze szkołą.
Żeby ładnie zaostrzyć ten post, napiszę co zostało mi po tej szkole :)
Żeby ładnie zaostrzyć ten post, napiszę co zostało mi po tej szkole :)
Opuściłam tę szkołę marzeń z:
-brakiem zaufania do ludzi;
-kompleksami i niską samooceną;
-szacunkiem, ale też z lękiem do nauczycieli;
-dużymi brakami w nauce;
-3 letnią bulimią;
-bólem stawów;
-luźnymi kręgami w plecach;
-poniszczonymi stopami;
-manią na punkcie ciągłej diety;
-poczuciem winy, gdy jem coś, co lubię;
-Wyrytymi na nadgarstku „A.C.”, inicjałami pani profesor od
tańca klasycznego;
-koszmarami, że znowu tam jestem;
-zrytą psychiką;
-złymi stosunkami z rodziną;
-i z przykrymi wspomnieniami z dzieciństwa.
Zaczęłam nienawidzić coś, co było całym moim życiem. Taniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz